W Polsce nowe unijne przepisy dotyczące przelewów natychmiastowych wejdą w życie dopiero w 2027 roku — i obejmą wyłącznie transakcje w euro, a nie w złotych. Polacy mogą obecnie korzystać z systemu Express Elixir, który umożliwia błyskawiczne przelewy w krajowej walucie, jednak usługa ta zazwyczaj nie jest darmowa – jej koszt zależy od polityki cenowej danego banku, choć są pewne wyjątki.
To tylko jeden z przykładów korzyści, z których Polska rezygnuje, pozostając krajem wyjątkowo sceptycznym wobec wspólnej waluty europejskiej. Skąd taki opór?
Polacy na tle reszty Europy
Zdecydowana większość Europejczyków pozytywnie ocenia euro. Jak wynika z najnowszego badania Eurobarometru, 74% obywateli Unii Europejskiej popiera wspólną walutę, a w strefie euro odsetek ten sięga aż 83%.
Oznacza to, że poparcie dla euro jest większe w krajach, które już z niego korzystają – i to zarówno z jego zalet, jak i wad. Z kolei państwa posiadające własne waluty podchodzą do euro z większą rezerwą. Wśród nich to właśnie Polacy są najbardziej niechętni przyjęciu wspólnej waluty.
Liczba krajów UE pozostających poza strefą euro systematycznie się kurczy. W ostatnich latach euro wprowadziły: Chorwacja (2023), Litwa (2015), Łotwa (2014), Estonia (2011) i Słowacja (2009).
Poza Polską, własne waluty zachowały jeszcze: Czechy, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Szwecja i Dania. Warto dodać, że Bułgaria jest już gotowa do przyjęcia euro, co prawdopodobnie nastąpi w przyszłym roku. Dania natomiast posiada swoją walutę — koronę duńską — sztywno powiązaną z euro w ramach mechanizmu ERM II.
Pozostałe państwa są na różnych etapach przygotowań do przystąpienia do strefy euro i generalnie cieszy się ono poparciem społeczeństw — wyjątkiem jest Polska. W Rumunii 77% obywateli popiera wspólną walutę, na Węgrzech 76%, w Szwecji 55%, a w Czechach 49%.
Polski sceptycyzm wobec euro
Poparcie Polaków dla wprowadzenia euro systematycznie maleje od 2004 roku, osiągając w 2025 jeden z najniższych poziomów w historii. Z badania przeprowadzonego na początku 2025 roku przez Ogólnopolski Panel Badawczy Ariadna wynika, że tylko 26% Polaków popiera przyjęcie euro, natomiast aż 74% jest przeciw, w tym 48% zdecydowanie, a 26% raczej przeciw. Dla porównania, w 2009 roku za wprowadzeniem euro opowiadało się 52% badanych, a 36% było przeciwnych.
Wpływ prawicowej narracji
W latach 2010–2012 to właśnie euro obwiniano za kryzys gospodarczy, który uderzył w Grecję i kilka krajów Europy Południowej, choć rzeczywistość była znacznie bardziej złożona. Obecnie jednak ponad 80% Greków popiera wspólną walutę.
W przypadku Polski nie kryzys grecki, lecz działalność prawicowych środowisk i samego Narodowego Banku Polskiego w największym stopniu wpłynęły na niechęć wobec euro. Rozpowszechniano zarówno argumenty logiczne („własna waluta daje większą elastyczność”), jak i zupełnie irracjonalne („euro zagraża suwerenności”) czy wręcz absurdalne („po wejściu do strefy euro Unia zabierze nam złoto”).
Zwolennicy euro w Polsce raczej milczą. Wywodzą się głównie z kręgów biznesowych oraz środowisk lewicowych. Platforma Obywatelska — partia centroprawicowa, z której wywodzi się premier Donald Tusk — unika tematu wspólnej waluty. Jej przedstawiciele tłumaczą, że nie ma sensu rozpoczynać debaty o przystąpieniu do strefy euro, skoro Polska i tak nie spełnia większości kryteriów z Maastricht, będących warunkiem koniecznym do przyjęcia euro.